Forum Teozofia.pl - nowa domena Strona Główna

 dogmaty teozofii
Idź do strony 1, 2  Następny
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu
Autor Wiadomość
pawelb




Dołączył: 27 Paź 2006
Posty: 16
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Lubuskie

PostWysłany: Czw 13:52, 16 Lis 2006    Temat postu: dogmaty teozofii

Drodzy uczestnicy, czciałbym wywołac temat< Dogmaty Teozofii>.
Jakie składowe tego prądu filozoficznego uważacie za nie podważalne dla siebie Question
Co sprawia że jest on Wam bliski?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
prajn
Administrator



Dołączył: 28 Gru 2005
Posty: 118
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Czw 20:07, 16 Lis 2006    Temat postu:

Dla mnie beda to te przedstawione w "Doktrynie Tajemniej" i "Izydzie Odslonietej" - praktycznie cale noweczesne "new age" wywodzi sie, czerpie wlasnie z tych dwoch dziel.

Teozofie uznaje za swojego rodzaju fizyke Ducha i ludzkiej duszy, mysle ,ze to najlepsza duchowa droga dla intelektualistow.

No i co najwazniejsze wewnetrzne przekonanie , ze teozofia jest wlasciwa droga.

Jesli chodzi o konkretne dogmaty, to glownymi beda:


- Prawo przyczyny i skutku - Karma

- Reinkarnacja

- Prawo jednosci, naszego pochodzenia jaki i celu.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Lord_of_Peace




Dołączył: 01 Lis 2006
Posty: 7
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Wto 18:51, 21 Lis 2006    Temat postu:

Zgadzam się całkowicie z przedmówcami Smile.
Dla mnie istotne jest również to,że teozofia uczy,iż nie ma religii prawdziwej,bo istnieje tylko sama prawda,do której wszyscy ludzie dążą,inkarnując się cały czas na tej planecie i wznosząc swego ducha ku prawdzie lub też(co się niestety też zdarza),hamują niestety swój rozwój.Wiemy jednak że tacy ludzie jak narazie też muszą istnieć,aby dawać przykład,aby świadomie sie odwracać od tego,co jest złe,chociaz tak narawdę pojęcie zła samo w sobie nie istnieje,bo trzeba nazywać jak narazie każdą rzecz po imieniu.
Z szacunkiem i pokorą Lord_of_Peace.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
prajn
Administrator



Dołączył: 28 Gru 2005
Posty: 118
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Wto 22:16, 21 Lis 2006    Temat postu:

Zgadzam sie. Zlo to skutek, nie wiecej nie mniej.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Krikro




Dołączył: 26 Paź 2006
Posty: 12
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Warszawa

PostWysłany: Pią 22:52, 24 Lis 2006    Temat postu:

Teozofia była pierwszą bardziej znaczącą ideą (zborem idei?) na jaką miałem okazję trafić. Po dziś dzień uważam, że przedstawione w niej informacje stanowią doskonały punkt wyjścia, swoisty fundament pozwalający z pewnego rodzaju stabilnością poruszać się po oceanie różnorodnych źródeł - niekiedy bardziej wartościowych, a niekiedy mniej. Co jest dla mnie najbardziej wartościowe w naukach teozoficznych? Ład. Ład i logika myśli (lecz uwaga - nie zawsze). A które dogmaty? Chyba reinkarnacja. Jestem pełen pokory wobec poteżnych implikacji, jakie niesie ze sobą ta idea. Jednak nie zapominam, że najłatwiej w rozwoju czowieka przychodzi zapędzenie się w bałwochwalsto jednych teorii a lekceważenie innych. W TYCH "SPRAWACH" NIE ISTNIEJE PRAWDA UNIWERSALNA, a przynajmniej nie dla naszych możliwości pojmowania. Dlatego istnieje jedna jedyna metoda odnalezienia prawdy dla nas samych (i dla nikogo więcej). Praktyka! A przedewszystki smakowanie życia i poznawanie go na drodze obserwcji i zwykłego uczestniczenia w nim. ...eh, trochę mnie poniosło Smile Ale to tylko dlatego, że stanąłem obecnie na pewnym rozwidleniu dróg, gdzie mam wybór między teozofem teoretykiem (coś mi tu swego rodzaju teologią trąci), albo teozofem doświadczalnym. I chyba jednak wybieram drugą opcję. Na koniec dodam tylko, że w tych tematach mimo szczerej miłości nie zawadzi zdrowy sceptycyzm. Ufaj sobie i miłości którą czujesz! Wybrałem Radżajogę i filozofię "Jam Jest" bo wypełniają mnie miłością i wzbudzają silne wibracje, gdy o nich czytam i myślę. Oraz pewne elementy huny, aby zapoznać się ze swoimi subtelnymi ciałami (kolejny dogamt, w który wierzę Smile ale miałem go już okazję sprawdzić doświadczalnie... no przynajmniej ciało astralne). Oto droga. Moja. P.S. Tak sobie teraz przeczytałem całość i powinienem dodać jeszcze, że to co napisałem nie jest powodowane pychą, lecz wielka pokorą wobec niewiedzy jaką mam. Mimo życia spędzonego na samodoskonaleniu się, jestem w końcu tylko małym człowiekiem - a raczej człowiekiem o niskiej świadomości. I chętnie poświęcę życie, by to zmienić Smile
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Dezerter




Dołączył: 21 Gru 2006
Posty: 55
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Inowrocław

PostWysłany: Pią 13:35, 22 Gru 2006    Temat postu:

Mnie najbardziej w teozofii ujęły następujące hasła:

„Nie­ma Religii wyższej nad prawdą".

"Poznaj siebie a poznasz wszechświat"

" Utworzyć jądro Uniwersalnego Braterstwa Ludzkości bez podziału na rasy, wyznania, płeć, kasty czy kolor skóry.

Popierać studia w zakresie Porównawczej Religii, Filozofii i Nauki;

Badać niewyjaśnione prawa przyrody i drzemiące w człowieku moce."


Pod tymi hasłami podpisuję się całkowicie i przyjmuje jak własne i podam jeszcze kilka własnych podstawowych sformułowań - jak ufam nie sprzecznych z przekonaniami teozofów:

Jestesmy dziećmi Boga Jedynego stworzonymi na Jego obraz i podobieństwo z Miłości i dla Miłości (aby ją okazywać [nasze główne zadanie] wszystkim istotą żywym). Naszą naturalna drogą jest powrót do Domu Ojca czyli zjednoczenie z Bogiem.


Postaciami najbliższymi mi poglądami są:
Jiddu Krishnamurti
Wanda Dynowska
Bruce Moen
Antony De Melo
- wiem, że nie wszystkich mozna nazwać teozofami , ale nie bądźmy sekciarscy:wink:


Krikro
Pierwszą połowę twojej wypowiedzi "wyjąłeś mi z ust" Very Happy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
prajn
Administrator



Dołączył: 28 Gru 2005
Posty: 118
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Pią 15:11, 22 Gru 2006    Temat postu:

Dezerter napisał:

- wiem, że nie wszystkich mozna nazwać teozofami , ale nie bądźmy sekciarscy:wink:


Zgadzam sie, po co sie ograniczac, czym szersze horyzonty tym lepiej. Czlowiek predzej zobaczy ze choc drog jest wiele to wszytkie porwadza do jednego celu.

Osobiscie takze cenie prace takich ludzi jak:

Robert A. Monroe
T. Losbang Rampa

I wielu innych ktorzy nie ida sciezka teozofii a jednak w taki czy inny sposob wszscy Oni pisza/mowia o zagadnieniach Ducha.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Krikro




Dołączył: 26 Paź 2006
Posty: 12
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Warszawa

PostWysłany: Wto 0:59, 26 Gru 2006    Temat postu:

Siedzę sobie przed komputerem. Ni to pełen zapału, ni to otepiony świątecznym zamętem. I tak tkwiąc w zawieszeniu odwiedziłem stronę naszej teozofii. Spontanicznie przyszło mi przez myśl - a napiszę coś, tak dawno nie dawałem znać. Więc piszę. Piszę o sobie, o zmianach jakie we mnie zaszły w ostatnim miesiącu. W ostatnich kilku tygodniach skrysatlizowało się we mnie to co ma swój początek w sierpniu tego roku. Tak wiele zrozumiałem... zagłębiłem się w siebie i znalazłem tam wgląd. Wgląd w istote procesu, który potocznie zwiemy rozumieniem. Tak bardzo chciałbym opowiedzieć o tym co czuję, o tym co myślę, jednak każda próba napotyka bariere w postaci słów. Na tak mało nam pozwalają. Tyle przed nami kryją. Słowa, pojęcia. Toż to punkt wyjścia. Dopiero rozbijając słowa/pojęcia można zajrzeć za nie i zobaczyć zapierający dech w pierasiach proces, który się za nimi kryje. ...Odrzucam dogmaty. Odrzucam wiare. Chcę to wszystko zapomnieć... Kłamię! Nie chcę zapomnieć, ale nie chcę o tym pamiętać. Odkryłem siebie. Co ja gadam (?!) - poznałem siebie, rozpocząłem długi proces uświadamiania sobie siebie samego. Proces rozpoczęty tak wiele lat temu, teraz zaczął przynosić owoce. Rozpoczety naglony wewnętrznym imperatywem, ślepym szukaniem przyniósł świadomy wgląd w samego siebie. A tam, gdzie wiedza o samym sobie, tam i znajomość drugiego człowieka. Tak bardzo traktujemy się jako wyjątkowych. Jako indywidualistów. Znalazłem innych ludzi w srodku siebie. Jak to dobrze, że mam ta iskrę. Jak to dobrze, ze mój umysł sam się wyrywa z kajdan, którę mu tworzę. Tych dogmatów, tych pojęć, tych słów. Tak bardzo chciałbym się podzielić tą świadomością. Ja widzę, widzę oczami, zasłonę. Zasłonę, którą zwie się "oddzielny ode mnie". Ja widzę, widzę oczami, jak mój brat jest mną, jak mój kolega jest mną, jak mój pies jest mną... i to że ja jestem nimi. Zrozumieć siebie, to zrozumieć wszechświat. Boże! Jak to pięknie brzmi! Jakie to mądre... a jakie niepojęte. Tyle czasu rozumiałem te słowa. A dopiero teraz pojmuje je całym sobą. Widzę to. Na czym polega istota komunikacj z drugim człowiekiem? Czy nie na potwierdzaniu siebie w sobie nawzajem? A czy zauważyliście, że dokonuje się to poprzez negacje cech tej drugiej osoby? Heh, jakie to proste... Nigdy nie odpowiadamy sobie na pytanie "kim jesteśmy". Odpowiadamy sobie tylko na pytania "kim nie jesteśmy". Zrozumiałem to dopiero, gdy odrzuciłem wszystką wiedze którą mam. Nie wymazałem tej wiedzy. Po prostu w momencie dokonywania wglądu nie było jej ze mną. ...Ha, ha, ha, jak cudownie jest być poszukiwaczem. Poszukiwaczem na własną rękę. Ciekawe kim byłem w poprzednich inkarnacjach (żart), że dziś mam taki imperatyw Smile Wiecie, co? Wydaje mi się, że w tych tematach to nie trzeba nic wiedzieć, żeby wznieść się na wyżyny samego siebie. I żeby te wyżyny przekroczyć. Wystarczy (tylko albo i aż) obserwować wszystko wokoło. I obserwować relację między "ja" a w"wszystko wokoło". Wtedy poznaje się "ja", "wszystko wokoło" i "relacje". A wisienką tego wszyskiego jest pojmowanie całym soba, że te trzy pojęcia to tak naprawdę jedno i to samo. Choć pewnie jest wiele dróg, prowadzących do tego wglądu.

...Pieprzone słowa, tak sobie przeczytałem teraz ten tekst i przytłacza mnie małość słów. Eh...
Pozdrawiam Was najserdeczniejszymi życzeniami towarzysze w poszukiwaniach Smile
Mój powyższy tekst nie ma nikogo obrazić, jedynie dzielę się sobą. Trzymajcie się, udanych świąt!!
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Dezerter




Dołączył: 21 Gru 2006
Posty: 55
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Inowrocław

PostWysłany: Śro 18:27, 27 Gru 2006    Temat postu:

Masz rację Krikro, że słowa są ubogie w oddawaniu uczuć, stanów i myśli {po przeczytaniu twego tekstu} Wink
Czyli hasło
Poznaj siebie a poznasz wszechświat
jest też twoje i prawdziwe?
Wszyscy tak mówią - więc chyba wam wierze ale chyba!
Bo siebie prawdziwego jeszcze nie poznałem, ale to jest dobry temat na nowy wątek!
Powrót do góry
Zobacz profil autora
imagineering




Dołączył: 03 Sty 2007
Posty: 36
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Poznań

PostWysłany: Śro 16:24, 03 Sty 2007    Temat postu:

"Poznaj siebie a poznasz wszechświat"
co znaczy "poznaj"?
Przeczytaj, wyobraź sobie, niech Ci ktoś opowie?

Moim zdaniem do WIEDZY, można dojść tylko przez DOŚWIADCZENIE czegoś.
A jakie są metody DOŚWIADCZANIA? Tak praktycznie?
Medytacje, kontemplacje - ok.
Dają wiedzę, ale taką wewnętrzną. I co z nią zrobić?
Erudycja bez zastosowania, działania, jest tylko pustą pychą i wywyższaniem się.
Więc do czego to ma służyć?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Małgoś




Dołączył: 01 Sty 2007
Posty: 2
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Łódż

PostWysłany: Śro 23:09, 03 Sty 2007    Temat postu:

Zycie jest doświadczeniem.To co spotykamy na swojej drodze jest naszą nauką.Dobrze jest,jeśli umiemy wyciągnąć wnioski z sytacji ,które nas spotykają.
Wszystko jest DOŚWIADCZENIEM.Po to istniejemy,by się uczyć.Poznać siebie,zrozumieć siebie.Kim lub czym jestem,by żyć świadomie.
Dodam , że nie wszystko musi być po coś.Ja pracuję nad sobą,bo czuję że tak mam robić.Chcę być piękna w sobie i dla siebie,bo to co jest we mnie jest na zewnątrz.
To jest ,oczywiście moje zdanie.
Pozdrawiam.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Lord_of_Peace




Dołączył: 01 Lis 2006
Posty: 7
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Śro 23:56, 03 Sty 2007    Temat postu:

Jeśli człowiek się czegoś uczy a potem wiedzę wprowadza w czyn,to nabiera doświadczenia-z tym sie chyba każdy zgodzi.Przyznaję rację że podczas medytacji rozwijamy sie "do wewnątrz",ale nie tylko.Jeśli rozprawiamy w czasie medytacji nad cnotą prawdy,nad miłością etc.,to wtedy będzie to sie odzwierciedlac takze na zewnątrz.Wtedy podchodzimy do wszystkiego z miłością,szacunkiem pokorą,rozsądkiem,tolerancją,zrozumieniem.Dzięki medytacji możemy zacząć po pewnym czasie utożsamiać się nie z ciałem materialnym(fizycznym),ale z naszą prawdziwą iskierką.Im wyżej będziemy się wznosić,słuchając głosu milczenia,tym bardziej będziemy doświadczać łączność z kosmiczną substancją(tak nazywam Boga).Bóg jest wszystkim we wszystkim więc jeśli będziemy połączeni z Bogiem to bedziemy połączeni z wszechświatem i on nie będzie stanowił dla nas tajemnic.Czyli podsumowując:poznając siebie poznajemy Boga,który jest żródłem wszlekiej substancji we wszechświecie.
Lecz jeszcze pozostaje dość intrygująca i frapująca sprawa dla mnie i modlę się o to,abym to kiedyś mógł zrozumieć.Chodzi mi o to,czy Bóg potrzebuje doświadczenia jako żródło pierwotne i czy wtedy nasze prawdziwe "Ja",które ostatecznie złączy się z kosmiczna substancja,też będzie potrzebowac doświadczenia.Widocznie nie zasłużyłem jeszcze na taką wiedzę.Kiedyś pewnie wszyscy zasłużą i mam taką nadzieję Smile.
Nie musicie się ze mną zgadzać Smile.Napiszcie swój pogląd na temat tego hasła.
Z pokorą i szacunkiem myśliciel
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Dezerter




Dołączył: 21 Gru 2006
Posty: 55
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Inowrocław

PostWysłany: Czw 11:44, 04 Sty 2007    Temat postu:

imagineering
pisze, że teoria to za mało
i ja się z tym zgadzam i wiem, że praktyka (doświadczenie)jest konieczna
Tylko czy medytacja, kontemplacja a nawet jak pisze b]Małgoś i Lord_of_Peace[[/b] życie ,które jest DOśWIADCZENIEM - wystarcza?!
Wiem jedno osoba, która ma Wiedze teoretyczną a nie stosuje jej w szarym życiu codziennym ma pustą i bezużyteczną wiedzę .
Jeśli na co dzień nie kierujemy się Miłością - miłością bliźniego to nie znamy ani Boga ani prawdziwego Ja.

za Lord of Peace
Cytat:
Bóg jest wszystkim we wszystkim więc jeśli będziemy połączeni z Bogiem to bedziemy połączeni z wszechświatem i on nie będzie stanowił dla nas tajemnic.Czyli podsumowując:poznając siebie poznajemy Boga,który jest źródłem wszlkiej substancji we wszechświecie.


wielu tak pisze
ale albo to nie jest prawda!
albo to jest bardzo trudno osiągalne - Krisznamurti umierając był podłamany, że według jego wiedzy nikt! z jego współpracowników, uczniów, czy słuchaczy (którym przekazywał Wiedze przez kilkadziesiąt lat na tysiącach spotkań) nie osiągnął stanu nirwany/oświecenia/poznania czy jak tam chcecie TO nazwijcie.

Zastanawiasz się czy doświadczenie jest nam (naszemu "boskiemu" Ja) potrzebne - myślę, że tak
co z tego, że wiesz gdzie na pustyni należy szukać wody i jak kopać studnie - jeśli nie będzie "praktyki kopania" to i tak umrzesz z pragnienia
Powrót do góry
Zobacz profil autora
imagineering




Dołączył: 03 Sty 2007
Posty: 36
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Poznań

PostWysłany: Czw 14:25, 04 Sty 2007    Temat postu:

Nie wiem jak Wy, ale u mnie rozwój przebiega w takiej kolejności:
Najpierw doświadczenie, przeżycie czegoś, a dopiero potem "przypadkowo", natrafiam na wyjaśnienie, teorię itp.

Myślę że tak jest z jednego powodu.
Jeżeli np czytam o czymś, to mnie to nie rusza, bo nie dotyczy.
Dopiero jak dostanę bodziec, doświadczenie, to rozumiem, czuję, co piszą.

A co do "doświadczenia" Boga, to o czym mówimy?
O jakimś abstrakcyjnym wyobrażeniu w głowie, czy o fizycznym, realnym doświadczeniu?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kasia




Dołączył: 15 Mar 2007
Posty: 30
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Pią 10:50, 29 Cze 2007    Temat postu:

Dla mnie dogmatem jest doświadczenie (może dlatego że od tego właśnie zaczęła się moja droga).

W moim przypadku, tak jak u przedmówcy, najpierw było doświadczenie. Kiedy zrozumiałam jak bardzo krzywdze bliskich zaczęłam szukać wytłumaczenia dlaczego tak się dzieje. Długa była moja droga do teozofii, bez tego doświadczenia nie byłoby mnie dziś tutaj. Dzisiaj mam w sobie pokore i szacunek dla człowieka i dla doświadczenia. Teozofia jest dla mnie "przebudzeniem" bo z jej pomocą umiem wyciągać wnioski z doświadczenia. Filozofem nigdy nie byłam i przypusczam że w tym wcieleniu już nie zostanę, ale mam nadzieję osiągnąć jakąś mądrość życiową i służyć ludziom pomocą
Niedawno mój syn (12 lat) powiedział, że przeczytał takie słowa "Jeśli podglądasz wszechświat, uważaj bo on też patrzy na ciebie". Powiedział, mamo ciarki przeszły mi po plecach. Wtedy zrozumiałam, jaką między innymi rolę mam do spełnienia. Ja tak wiele musiałam przejść żeby dojść do pewnego etapu świadomości, a mój syn ma już tą świadomość w sobie.
Dzisiaj juz wiem że to wszystko co sie kiedyś wydarzyło dzisiaj mnie wzmocniło. I że jestem tu po to aby dać świadectwo przemiany.

Zdaje sobie sprawe ze każdy ma przed soba inna drogę i z szacumkiem podchodze do każdej możliwości odkrywania prawdy.
Zazdroszcze tobie Lord of Peace, tobie imagineering i tobie dezerter tej wiedzy, którą się czuje w waszych wypowiedziach, a może to madrość.

Przykre jest to co napisał Kriko że słowa nie wyrażą uczucia jakie zapiera dech w procesie przemiany i chyba nie na próżno kiedyś ktoś napisał że słowa ograniczają człowieka. Dlatego ................... w milczeniu .....................................................pozdrawiam.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Teozofia.pl - nowa domena Strona Główna -> Rozmowy ogólne Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony 1, 2  Następny
Strona 1 z 2

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
gBlue v1.3 // Theme created by Sopel & Programosy
Regulamin